środa, 26 grudnia 2012

Szarlotka sypana

Gdzieś kiedyś już widziałam ten przepis, pewnie nawet w kilku miejscach. Z jakiegoś powodu ten tutaj chwycił mnie za serce i postanowiłam go w końcu wypróbować. 
Szarlotka jest banalnie prosta w przygotowaniu, a w smaku po prostu przepyszna... Mięciutka i wilgotna w środku, z chrupiącą skorupką z wierzchu. Wygląda właściwie bardziej jak przekładany tort niż jak zwykłe ciasto :) zdecydowanie bardzo polecam. Ja zrobiłam od razu z podwójnej porcji, w dużej tortownicy i takie też ilości podaję, na pewno się nie zmarnuje :)


Szarlotka sypana

Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 2 szklanki kaszy manny
- 2 szklanki cukru 
- 2 torebki cukru waniliowego*
- 4 łyżki cynamonu (tutaj nie podwajałam ilości i moim zdaniem jest go akurat, ale jeśli ktoś bardzo lubi cynamon, może go dodać więcej)
- 4 łyżeczki proszku do pieczenia 
- 2 kg jabłek, obranych i startych na tarce o grubych oczkach
- 1,5 kostki masła z zamrażalnika + masło do wysmarowania formy

*można nie dodawać, jeśli macie w domu domowej roboty cukier waniliowy, wtedy użyjcie go zamiast zwykłego cukru


Mąkę, kaszę, cukier, cukier waniliowy, proszek do pieczenia i połowę cynamonu dokładnie wymieszać. Drugą połowę cynamonu dodać do jabłek, wymieszać. Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, boki wysmarować masłem. 
Wysypać dwie szklanki mieszanki suchych składników, na to wyłożyć połowę jabłek. Następnie wyłożyć kolejne dwie szklanki suchej mieszanki i resztę jabłek, posypać równomiernie pozostałą suchą mieszanką. Na wierzch zetrzeć masło na grubych oczkach tarki, rozłożyć równo na całej powierzchni ciasta. Piec przez ok. godzinę (u mnie godzina i 10 minut) w temperaturze 180 stopni. 
Po wystudzeniu można dodatkowo posypać ciasto kilkoma łyżkami cukru wymieszanymi z odrobiną cynamonu.


Smacznego!

Jedna uwaga: rozpuszczone masło i sok z jabłek wypływają z formy. Trzeba uważać, żeby po wyjęciu z piekarnika nie postawić ciasta np. na świeżym obrusie ;)

wtorek, 25 grudnia 2012

Piernik marchewkowy

Pozostając w świątecznym klimacie zapraszam Was na piernik. Nietypowy, bo marchewkowy... Przepis podpatrzony u Dusi, trochę zmodyfikowany. (Ananas w wypiekach jakoś mnie nie przekonuje.) Ciasto jest aromatyczne, wilgotne i długo trzyma świeżość. Polecam!


Piernik marchewkowy

Składniki:
- 2 szklanki cukru
- 1 szklanka oleju
- 4 jajka, białka i żółtka osobno 
- 3 szklanki mąki pszennej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki przyprawy korzennej 
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka kakao
- 2 szklanki marchewki startej na grubych oczkach (3-4 marchewki)
- 1 duże jabłko, obrane ze skórki i starte na tarce o grubych oczkach
- ok. 3/4 szklanki bakalii (orzechy, rodzynki, żurawina, kandyzowana skórka pomarańczowa)
- 3 łyżki chipsów czekoladowych lub posiekanej czekolady


Cukier zmiksować z żółtkami jaj i olejem. Dodać mąkę przesianą z przyprawami i proszkiem do pieczenia, całość utrzeć drewnianą łyżką. Dodać marchewkę, jabłko, bakalie i czekoladę, całość dokładnie wymieszać. Białka ubić na sztywną pianę, delikatnie wmieszać do ciasta. 
 

Piec w temperaturze 180 stopni przez 40 minut. 
Wystudzony piernik udekorować polewą czekoladową i gwiazdkami z marcepanu. 


Smacznego!



poniedziałek, 24 grudnia 2012

Świąteczne pierniczki



W zeszłym roku robiłam pierniczki, lukrowałam, pakowałam w folię, przewiązywałam wstążeczką. Ciastka były z przepisu 'na szybko' robione jakieś dwa tygodnie przed świętami. Po upieczeniu  były całkowicie niejadalne ;) dopiero kiedy odleżały swoje i trochę zmiękły, dało się je jeść. Właściwie to dopiero w tym roku były całkiem dobre..  ;)
Dlatego teraz postanowiłam zabrać się za to wcześniej. Jeszcze w listopadzie zagniotłam ciasto według tego przepisu. Za pieczenie i lukrowanie wzięłam się w pierwszy weekend grudnia. Ciastka wyszły tak dobre, że ciężko było się powstrzymać przed zjedzeniem wszystkich na raz. Nie myślałam, że świeżo upieczone pierniki mogą być tak miękkie i pyszne! Do tej pory pierniczki leżakują, a ja oczywiście nie znalazłam wcześniej czasu na wstawienie przepisu. Za to na przyszły rok będą jak znalazł :) Przepis cytuję w oryginale.




Pierniczki

- 1 kg mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody
- 4 jajka
- 2 szklanki cukru kryształu
- 250 g margaryny
- 125 g masła
- 200 g miodu sztucznego
- 200 g miodu naturalnego
- 2 czubate łyżki kakao
- 1 łyżeczka cynamonu
- 3 łyżki przyprawy do piernika




Tłuszcz, cukier, miód, kakbao, cynamon i przyprawę do piernika umieszczamy w rondelku i doprowadzamy do wrzenia. Zaraz po zagotowaniu zdejmujemy z ognia i zostawiamy do ostygnięcia. Do zimnej masy dodajemy jajka, mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia i sodą i wyrabiamy ciasto. Ciasto może być klejące, ale w czasie leżakowania mocno zgęstnieje. Ciasto przekładamy do miski, owijamy szczelnie folią spożywczą i odstawiamy na 3 tygodnie (może być dłużej).
Po leżakowaniu wałkujemy ciasto na grubość 3-4 mm. Wykrawamy pierniczki. Krótko pieczemy w temperaturze 180 – 190 stopni. Pierniczki po upieczeniu są chrupiące i twarde. Pierniczki dobrze zachowują kształt w czasie pieczenia. Upieczone pierniczki dekorujemy i przekładamy do szczelnie zamykanych puszek. Puszki nie wypełniamy po brzegi. Na wierzch, na pierniczki kładziemy kawałek folii aluminiowej, a na folii umieszczamy kawałek skórki z jabłka (ok. 10 cm.). Co kilka dni wymieniamy skórkę na świeżą, robimy to do chwili gdy pierniczki będą bardzo miękkie. Wtedy możemy usunąć skórkę, a pierniczki pozostając w szczelnie zamkniętych puszkach utrzymają wilgoć i nie staną się twarde. 




U mnie "krótko pieczemy" trwało jakieś 10-12 minut, a z podanych w przepisie proporcji wyszło caaałe mnóstwo przepysznych pierników. 





 Wesołych, spokojnych i smacznych Świąt! :)

sobota, 22 grudnia 2012

Ciasto czekoladowo - pomarańczowe

Ostatnio nie po drodze mi z blogiem. Często kiedy coś piekę, coś mi nie wychodzi, nie wygląda, albo znika zanim zdążę cyknąć porządne zdjęcie. (Albo chociaż jakiekolwiek..) Kilka rzeczy czeka na publikację, a mi brakuje słów, w których mogłabym to opisać. Nie chcę robić nic na siłę, stąd kilkumiesięczna cisza.. Czas nadrobić trochę zaległości. 
Dzisiejsze ciasto piekłam już kilka razy i za każdym razem udawało się bez żadnych problemów. Teraz robiłam je na firmową wigilię i jak to zwykle bywa, kiedy nam zależy, ciasto wyszło.. bokiem. Z formy. 
Ostatnim razem piekłam je dość dawno, więc może nie pamiętam dobrze, ale wydaje mi się, że ciasto nie rosło jakoś szczególnie, może pół centymetra. Tym razem zrobiłam z potrójnej porcji, w dwóch większych blachach i nie spodziewałam się żadnych wpadek. Ciężko mi stwierdzić, co było przyczyną.. w każdym razie, smakowało pysznie jak zawsze :) 

Ciasto jest łatwe i szybkie w przygotowaniu. Czekoladowe, z mocno wyczuwalną nutą pomarańczy, wilgotne, długo zachowuje świeżość. Dla mnie to idealne ciasto na święta :) Przepis pochodzi stąd.




Ciasto czekoladowo - pomarańczowe

Składniki:
- 150 g miękkiego masła
- 175 g brązowego cukru
- 2 łyżki miodu
- 150 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 100 gorzkiej czekolady
- 2 jajka
- sok i skórka starta z 1 pomarańczy




Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Masło, miód i cukier utrzeć na puszystą masę. Stale miksując, dodać sok i skórkę z pomarańczy oraz po jednym jajku. Dodać rozpuszczoną czekoladę, wymieszać. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia, dodać do ciasta, dokładnie wymieszać. Przełożyć ciasto do keksówki (20 cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto piec 45-60 minut w temperaturze 170 stopni. Ostudzić, ozdobić polewą czekoladową lub cukrem pudrem. 




Smacznego!

niedziela, 9 września 2012

Najlepsze na świecie ciasto z gruszkami. I Versatile Blogger Award

Ciasto z gruszkami. Oprócz czasu poświęconego na gotowanie gruszek, banalne i szybkie w przygotowaniu. Ciasto, które mój Mąż uwielbiał od pierwszego kęsa i zapewne sięgałby po nie równie chętnie, nawet gdybym piekła je codziennie. Ciasto, które smakuje całej mojej rodzinie. Ciasto, którego zapach wypełnia cały dom, sprawiając, że pachnie.. domem. Ciasto, którym w sierpniu obdarowałam świadkową na drogę, gdyby zdążyła zgłodnieć w pociągu, owijając jeszcze ciepłe folią. (Potem dostałam komentarz, cytuję: Ożesz k****! Jakie to Twoje ciasto jest przeza*******! Zakochałam się w nim normalnie :D CUDOWNE! Podzielisz się przepisem? No więc się dzielę.) Ciasto, które wyszło mi jako pierwsze - pierwsze zrobione od początku samodzielnie, od A do Z, które w dodatku się u d a ł o . Niestamowite.


Jeśli ktoś jeszcze nie zna tego przepisu, serdecznie go polecam. Odsyłam do Liski po oryginał, ja zmiany wprowadziłam głownie z lenistwa i niechęci do czekania, tzn. gruszki powinno się gotować aż do wyparowania soku, a ja gotuję je tylko do miękkości, nadmiar soku odlewam, a reszta wsiąka w ciasto, przez co jest niesamowicie wilgotne nawet na trzeci dzień (o zakalcu, ile razy je piekłam, nigdy nie było mowy). Piekłam z brązowym cukrem i z białym, przy białym dodając ewentualnie dwie łyżki miodu do gruszek. Obie wersje są świetne, perfekcyjne.
Ciasto można, jak sugeruje Liska, podać z lodami albo sosem toffi. Ale uwierzcie mi, nie trzeba. Czasem zastanawiam się nawet, czy obsypanie go cukrem pudrem nie jest oby przesadą, bo samo w sobie jest doskonałe. Czy trzeba Was jeszcze zachęcać? :) Ah, podaję od razu proporcje na podwójną porcję ciasta (na dużą blachę, taką na cały piekarnik). Do mniejszej nawet nie ma co się zabierać, bo zanim zdążycie się oblizać, zostaną tylko okruszki...





Ciasto z gruszkami

Składniki na gruszki:
- 1,5 kg gruszek*
- 6 łyżek cukru (brązowy lub zwykły)
- 80 g masła
- od 3/4 do całej łyżeczki cynamonu
- dwie łyżki miodu (opcjonalnie)


Gruszki obrać, pozbawić gniazd nasiennych i pokroić w niezbyt drobną kostkę. Wymieszać z cynamonem. W garnku rozpuścić masło z cukrem i miodem, dodać gruszki. Gotować, aż gruszki zmiękną. Zdjąć z ognia, odlać nadmiar soku (najlepiej przecedzić przez durszlak). Pozostawić do przestudzenia.

*Próbowałam też mieszać gruszki z jabłkami, z równie smacznym skutkiem.

Składniki na ciasto:
- 400 g miękkiego masła
- 400 g cukru (brązowy lub zwykły)
- 6 jajek
- 400 g mąki
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia

Masło utrzeć na puszystą masę, pod koniec dodając cukier. Stale miksując dodawać po jednym jajku. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia, wmieszać do ciasta. Dodać gruszki, wymieszać.
Ciasto przełożyć do blachy wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 190 stopni 40-60 minut (do suchego patyczka, moje ciasto piecze się zwykle około godziny). 
Po wystudzeniu posypać cukrem pudrem.


Smacznego!

A w kwestiach mniej kulinarnych, czuję się zaszczycona nominacją do Versatile Blogger Award. (Olu - dziękuję!)

Zwykle denerwują mnie wszelkiego rodzaju łańcuszki i wystrzegam się tego typu zabaw, jednak ta jest wyjątkowo sympatyczna. Oczywiście, że można wyjątkowe blogi zachwalać w każdym możliwym momencie i nie potrzeba ku temu żadnej okazji, niemniej jednak zawsze jest to miłe :)


Oto zasady zabawy: 

1. nominuj 15 blogów, które Twoim zdaniem zasługują na wyróżnienie
2. poinformuj o tym nominowanych
3. ujawnij 7 faktów o sobie

4. podziękuj blogerowi, dzięki któremu otrzymałeś nominację u niego na blogu
5. pokaż nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu
Więc tak. Wybranie 15 blogów z listy tych wszystkich Wspaniałych, złodziei mojego czasu.. trudne zadanie. Postaram się jednak zrobić to najlepiej jak potrafię. Nominuję:

..oraz wszystkich innych, dla których w tej piętnastce zabrakło miejsca. (Wybór zajął mi godzinę..)
7 faktów o mnie:
1. Kiedyś szczytem moich kulinarnych możliwości było zrobienie ciasta z paczki, a największą inwencją wykazywałam się dosypując bakalii do babeczek z pudełka. Potrafiłam nawet zepsuć ciasto, które ktoś zrobił, a ja miałam je tylko zalać tężejącą galaretką.. Jak widać tężejąca to pojęcie względne ;) pamiętam też, jak dzwoniłam do Babci, pytając, co się dodaje do mielonych!
2.  Od dwóch lat jestem szczęśliwą mężatką :)
3. W tym roku zakończyłam edukację, która męczyła mnie strasznie przez ostatnie lata, pożerając czas i pieniądze ;) cały czas zastanawiam się, kto i po co wymyślił studia..
4.  Na co dzień zajmuję się włosami i mam to szczęście, że kocham to co robię :)
5.  Mam kotkę rasy mieszaniec, co to matka nie miała rui a ojciec był za młody żeby kryć. Jest złośliwą małpą, ale nic nie zastąpi mruczenia kota i ocierania się o nogi, kiedy tylko Cię zobaczy i musisz natychmiast rzucić wszystko, żeby się z nią przywitać.. ;) mamy też psa (pitbulteriera) i rybki, ale to już stadko małżonka.
6.  Nie jestem rodzinna. Tzn. może i jestem, biorąc pod uwagę, że teraz moją najbliższą rodziną jest Mąż, a to wybrałam sobie sama. Wszelkie inne układy najlepsze są na odległość, dotyczy to także dzieci. Najbardziej kocham własne, nienarodzone.. ;) wiem, to okropne!
7.  Marzę o wycieczce do Włoch, najlepiej tak przynajmniej na miesiąc, żeby zdążyć zwiedzić wszystkie ciekawe miejsca..
 

niedziela, 26 sierpnia 2012

Sałatka meksykańska

Kiedy zobaczyłam przepis na sałatkę, wiedziałam od razu, że będę musiała ją zrobić - w końcu warstwowa sałatka z kurczakiem smakuje genialnie, więc z mięsem mielonym.. dlaczego by nie? Skłamałabym mówiąc, że nie miałam wątpliwości przed jej zrobieniem, ale efekty naprawdę były fajne. Przede wszystkim, sałatka jest bardzo sycąca. Oczywiście jest też smaczna. A najlepsze jest w niej to, że jeśli coś Wam zostanie (jest bardzo sycąca..;)) to nie trzeba się przejmować, że wszystko przywiędło i wyląduje w koszu. Wtedy śmiało można wrzucić zawartość miski na patelnię i podać jako ciepłe danie z ryżem lub makaronem :) Polecam, będziecie tą sałatką miło zaskoczeni!

Sałatka meksykańska


Składniki:
- 1 sałata (u mnie karbowana i dałam jej tylko pół)
- 3-4 pomidory
- 300 g pieczarek (pominęłam)
- 500 g mięsa mielonego
- 1 cebula
- 3 łyżki koncentratu pomidorowego
- puszka czerwonej fasoli
- puszka kukurydzy (u mnie z powodzeniem zastąpiona groszkiem)
- 1 czerwona cebula
- 200 g żółtego sera, startego
- 500 ml gęstego jogurtu naturalnego
- 6 łyżek majonezu
- 1 paczka chipsów tortilla/nachos
- sól i pieprz

Cebulę (zwykłą) obrać i poszatkować, przysmażyć z mięsem mielonym. Doprawić solą i pieprzem, dodać koncentrat pomidorowy. Odstawić do ostudzenia.
Pieczarki oczyścić, pokroić w plastry, przysmażyć.
Sałatę umyć i osuszyć. Porwać na mniejsze kawałki i wyłożyć nią dno dużej miski (w przezroczystej sałatka będzie się najlepiej prezentować).
Pomidory pokroić w kostkę, wyłożyć na sałatę, przyprawić solą i pieprzem. Kolejno układać warstwy: mięsa, pieczarek, kukurydzy i fasoli. Czerwoną cebulę obrać, pokroić w cienkie plastry, ułożyć na wierzchu.
Przygotować sos: jogurt wymieszać z majonezem, doprawić do smaku solą i pieprzem. Wylać na sałatkę. Posypać tartym serem i połamanymi na mniejsze kawałki chipsami.


Smacznego! :)

sobota, 25 sierpnia 2012

Kulki serowe

A oto przekąska idealna. Idealna dla wielbicieli sera, oczywiście. Lekka, ale sycąca. Ostra i słodka jednocześnie, wszystko zależy od użytych serów i dodatków. U mnie w wersji na szybko, bez kruszenia migdałów (gdybym wcześniej doczytała przepis uważnie, kupiłabym mielone migdały i tyle..), bez dodatków (oliwek nie znoszę, suszonych pomidorów nie było pod ręką). I co? Mąż zdawał się wciągnąć połowę nosem, zanim jeszcze goście zdążyli usiąść do stołu.. ;) Pomyślcie tylko, jak muszą smakować 
d o p r a c o w a n e ! :) przepis podpatrzyłam tutaj.

Kulki serowe (ok. 30 sztuk)


Składniki:
-300 g sera żółtego
- 75 g sera typu feta
- 100 g sera topionego śmietankowego
- 1 płaska łyżeczka przyprawy chilli
- 150 g migdałów w płatkach

Ser żółty zetrzeć na drobnych oczkach, wymieszać z pozostałymi serami. 
Migdały pokruszyć (albo skorzystać z mielonych ;)) i wymieszać z chilli.
Z niewielkich porcji sera formować kulki, obtoczyć każdą w migdałowo-ostrej panierce. Odstawić do lodówki na 2-3 godziny.


Smacznego! :)
 

czwartek, 23 sierpnia 2012

Roladki szpinakowe z szynką

Tym razem coś dla wielbicieli szpinaku. I dla wielbicieli fingerfood :) Przepis pochodzi z magazynu Sól i Pieprz nr 3/12

Rolada szpinakowa faszerowana szynką

Składniki: 
- 300 g młodych listków szpinaku
- 100 g mąki pszennej
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 ząbek czosnku
- sól, biały pieprz
- 5 jajek, białka i żółtka osobno
- 4 prostokątne plastry szynki z indyka 

Szpinak umyć, osuszyć i pokroić w paski. Czosnek rozgnieść, rozetrzeć z solą i pieprzem. Żółtka i czosnek wymieszać ze szpinakiem, przesiać obie mąki, wymieszać. Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, porcjami dodawać do szpinaku, całość dokładnie wymieszać. Ciasto wylać w naczyniu żaroodpornym (u mnie prostokątna forma do ciasta, wyłożona papierem do pieczenia). Zapiekać ok. 15 minut w temperaturze 160 stopni. Upieczone ciasto należy wyjąć z formy, rozłożyć na nim szynkę i zwinąć całość jak roladę. Zawinąć w ściereczkę i pozostawić do ostygnięcia. Następnie pokroić plastry grubości ok. 1,5 cm. 


Jak widać na zdjęciu, masę na ciasto ciężko było dokładnie wymieszać ze szpinakiem.. ;)
Dobrym pomysłem byłoby dodanie do ciasta sera (tartego żółtego lub topionego) jeszcze przed pieczeniem, albo po upieczeniu zwinięcie rolady z szynką i serem. 
Smacznego! :)

środa, 22 sierpnia 2012

Alkożelki

No dobrze, wspomniałam już o nich wcześniej, więc niech będą. Alkożelki, czyli pijane misie, robaki czy inne.. ;) No cóż. Powiem krótko, wywołują mieszane uczucia. 
Według krążących w sieci przepisów powinny były się moczyć pięć dni, moje moczyły się tylko trzy, a mimo do dla sporej części testujących je osób jedynym sposobem na przełknięcie było.. połknięcie bez przegryzania ;) 
Spróbujcie sami (a może już próbowaliście?), bo przygotowanie ich jest banalnie proste. 
Trzeba wsypać żelki do słoika, zalać wódką trochę powyżej ich wysokości i wstawić do lodówki. Zawartość słoika codziennie trzeba przemieszać. 
Ja korzystałam z dwóch rodzajów żelek, miśków znanej firmy i robaków jakiejś tańszej firmy krzak. Miśki juz po jednym dniu wypiły całą wódkę i musiałam jej dolać, do robaków nie dolewałam wcale. 
Użyłam wódki o smaku cytrusowym, 30%. 
A Wy co o tym myślicie? :)


piątek, 17 sierpnia 2012

Tort czekoladowy z białą truflą


No dobrze. Na torcie miałam zakończyć, jeśli chodzi o przepisy, które czekają na opublikowanie.. ale zwyczajnie nie mogę się doczekać, kiedy się nim pochwalę.. ;) z niewielu chyba rzeczy do tej pory byłam tak dumna.
I oczywiście, że masa była zbyt płynna, zamartwiałam się, że już nic z tego nie będzie. I oczywiście, że sporo osób stwierdziło, że za słodkie. I oczywiście, że nic a nic mnie to nie obchodzi ;) podobno tort z białą czekoladą był słodszy.
Mniejsza z tym. Naprawdę bardzo polecam Wam ten tort. A najlepsze jest w nim to, że jest jeszcze lepszy na drugi czy trzeci dzień, och, jeśli choć odrobina go Wam zostanie. Przepis z książeczki "Czekolada" (jest w obiegu, uzupełnię autora, jak wróci w moje ręce). Składniki na tortownicę 35-40 cm. Zdjęcia robione w biegu (jakkolwiek byśmy nie obliczyli czasu na przygotowania, zawsze i tak jest go za mało, prawda?) więc tym bardziej uważam, że całkiem nieźle się prezentuje :)


Tort czekoladowy z białą truflą


Ciasto czekoladowe:

Składniki:
- 150 g masła, miękkiego
- 150 g cukru
- 4 jajka, rozkłócone
- 150 g mąki pszennej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 50 g kakao
- 100 g mielonych migdałów


Wykonanie:
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Stopniowo dolewać jajka, cały czas miksując. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i kakao, ostrożnie wmieszać do ciasta. Dodać mielone migdały, wymieszać.
Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, wylać ciasto. Piec 20-25 minut w temperaturze 180 stopni. Ostudzić.

Masa truflowa:

Składniki:
- 600 ml kremówki
- 700 g białej czekolady
- 500 g serka typu ricotta


Wykonanie:
Śmietankę zagotować, zdjąć z ognia. Dodać połamaną na kostki czekoladę, rozpuścić i wystudzić. Zimną masę wymieszać z serkiem. Wylać na ciasto, wstawić do lodówki na minumim 2 godziny. 


Ciasto dowolnie udekorować. U mnie bita śmietana, perełki, maliny, waflowe rurki i paczka maltesers'ów. 
Obłędne połączenie.


Smacznego!

czwartek, 16 sierpnia 2012

Niby-nóżki

Kolejny pomysł na efektowną przystawkę, podpatrzony tu. (Polecam zajrzeć, znajdziecie tam wiele ciekawych pomysłów :))
Przygotowanie nie trwa długo, a efekty są więcej niż zadowalające :) możecie jak w oryginale użyć wydmuszek, albo tak jak ja-silikonowych foremek w różnych kształtach. Można pójść jeszcze o krok dalej i zrobić galaretkę w foremkach do czekoladek, jako typowe fingerfood. 
Polecam! Podaję proporcję na ok. 20 muffinkowych foremek.

Niby-nóżki


Składniki:*
- kilka dużych plastrów szynki
- dwie marchewki
- pietruszka
- dwa jajka ugotowane na twardo
- pół puszki groszku konserwowego
- opakowanie żelatyny (takie na 2,5 litra wody - można dodać mniej; ja wolałam mieć pewność, że nóżki będą zwarte.
- kostka rosołowa
- litr wody
- sól, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie (wg. uznania)

Marchewki i pietruszkę obrać, umyć, zalać wodą, przyprawić i ugotować do miękkości. W tym czasie posiekać natkę, szynkę pokroić w kostkę, jajka obrać i pokroić. Marchewkę pokroić w kostkę, pietruszkę zetrzeć na tarce o drobnych oczkach. Ułożyć w foremkach: natka, szynka, jajko, groszek, pietruszka, marchewka. Do bulionu pozostałego z gotowania warzyw dodać żelatynę, wymieszać, rozlać do foremek. Przestudzić, wstawić do lodówki aż stężeje. Następnie ostrożnie wyjąć galaretkę z foremek. 


*oczywiście możecie użyć każdych innych, ulubionych składników i na pewno wyjdzie świetnie. Możecie również przygotować klasyczne nóżki (jeśli Wam się chce.. ;)) i podać je w niecodziennej formie.

Smacznego!

środa, 15 sierpnia 2012

Jajka z majonezem - inaczej. Plus małe słodkości autorstwa pewnej pani..

Jajka z majonezem są często wręcz obowiązkową pozycją w menu na różnego rodzaju imprezach. Jednak wieje od nich trochę nudą, prawda? ;) Czemu by tego trochę nie urozmaicić.. Przepis znalazłam tutaj.

Jajka w szynce


Składniki:
- 6 jajek
- 6 plastrów szynki 
- sól, pieprz
- szczypiorek
- majonez

Formę na muffiny wyłóż papilotkami.* W każdym zagłębieniu ułóż plaster szynki. Jeśli masz duże jajka, oddziel żółtka od białek (białek może być trochę za dużo jak na te foremki), następnie wlej białka do wysokości foremki. Szczypiorek posiekaj, częścią od razu posyp jajka. Posyp solą i pieprzem. Całość przykryj folią aluminiową. Piecz 20-25 minut w temperaturze 190 stopni. Po przestudzeniu udekoruj majonezem i posyp pozostałym szczypiorkiem.

*jeśli macie silikonowe foremki, nie będzie to konieczne, można wtedy włożyć jajka w papilotki już po upieczeniu - będą się lepiej prezentowały. Jednak przy zwykłej formie lepiej to zrobić przed pieczeniem, bo białko wpływa pod szynkę i ciężko je później wyciągnąć. 

Smacznego!

A poza tym chciałabym sobie pozwolić na reklamę - choć może ciężko nazwać reklamą coś, z czego się nie ma żadnych profitów (i pragnę to w tym miejscu zdecydowanie podkreślić). W zeszłym tygodniu dotarła do mnie paczka z zamówionymi cudeńkami od Natajki. Piszę o tym, bo pamiętam, że sama dowiedziałam się o jej istnieniu z jakiegoś bloga i uważam, że piękne rzeczy trzeba puszczać dalej w obieg. A oto te małe skarby o których mówię. Jedną parą już Ktoś został obdarowany (mam nadzieję, że jesteś zadowolona :)), dwie zostają u mnie. Kokardki już nosiłam i nie powiem, wzbudzały duże zainteresowanie ;)



wtorek, 14 sierpnia 2012

Przekąski z ciasta francuskiego


Nie wymyśliłam, jak nazwać te zawijańce.
Pierwszy raz zrobiłam je jako przekąskę do piwa na jakiś mecz podczas Euro, bardzo niepewna efektu. Potem robiłam je kilkukrotnie, na szczęście którymś razem nawet doczekały się zdjęć. Robiłam je też w sobotę, przekonana, że są już na blogu.. także zdjęcia nawet pół. A tu się okazuje, że się gdzieś zawieruszyły, no i dobrze, że są właśnie tamte zdjęcia.. Chociaż Mąż nie pogardziłby pewnie, gdybym zrobiła je znowu, jest to jedna z jego ulubionych przekąsek, na równi z roladkami. Polecam, robi się je całkiem szybko, a znikają błyskawicznie!


Przekąski z ciasta francuskiego

Składniki:
- arkusz ciasta francuskiego
- serek topiony 100 g
- kilka plasterków szynki/boczku
- pół papryki
- pół cebuli
- ok. 100 g żółtego sera, startego na tarce o grubych oczkach*
- sól morska, pieprz, zioła prowansalskie


Ciasto rozłożyć na blacie, posmarować serkiem topionym. Szynkę, paprykę, cebulę pokroić w kostkę, rozsypać na cieście. Posypać tartym serem, pieprzem i ziołami. Ostrożnie zwinąć ciasto w rulon**. Posypać z obu stron solą i ziołami, przyprawy lekko 'wklepać' w ciasto. Pokroić na plastry grubości ok. 1-1,5 cm. Ułożyć w niewielkich odstępach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, piec ok. 15 minut w temperaturze 200 stopni. Przestudzić, przełożyć na talerz. 


Ciastka dobrze smakują gorące, jak i po kilku godzinach od zrobienia - można je więc zabrać w podróż czy na piknik ;)


 

* Wszystkie podane ilości są względne, zależy to od upodobań - nie warto jednak przesadzać z ilością składników, bo będą i tak wypadać ze środka, a całość może się nie dopiec.
** Ciasto zwijam czasem wzdłuż dłuższego, a czasem krótszego boku, nie ma to raczej znaczenia. Na początku rozkładam ciasto na papierze, w który jest zawinięte i potem tym papierem pomagam sobie trochę przy zwijaniu, żeby się nic nie rozpadało :)


Smacznego!


Przy okazji. Zaszły drobne zmiany na blogu. Przede wszystkim, z prawej strony zniknęła "Subiektywna lista najlepszych" i wrócił spis wszystkich obserwowanych blogów. A to dlatego, że nie da się spośród Was, kochani, wybrać najlepszych, w żaden sposób ani pod żadnym względem. Jesteście wszyscy moją nieustającą inspiracją i myślę, że warto to podkreślać i przekazywać dalej, wszystkim którzy tu do mnie zajrzą. Wszystkim Wam przesyłam gorące uściski! :)

Pieczarki faszerowane

Wczoraj minęły dwa lata od naszego ślubu. 
Jestem zdania, że piękne rzeczy trzeba celebrować, dlatego drugi rok z rzędu świętowaliśmy ten fakt w gronie bliskich znajomych. Mam nadzieję, że sił i zapału wystarczy jeszcze na długie kolejne lata :)
Z tej okazji spędziłam sporo czasu w kuchni, miałam możliwość przetestować kilka zebranych wcześniej przepisów.. Goście śmiali się trochę, że na nich eksperymentuję, ale chyba nic nikomu nie zaszkodziło.. ;) 
no, może oprócz alkożelków, ale o tym kiedy indziej..

Większość podanych przekąsek była na zimno, to danie nie - jednak nie wymagało szczególnego nakładu pracy, można spokojnie przygotować wszystko wcześniej, zostawić na pewnym etapie a potem zostawić gości dosłownie na 10 minut. Zmodyfikowany (wg. zawartości lodówki ;)) przepis z magazynu "Sól i Pieprz" nr 3/2012.


Pieczarki faszerowane

Składniki: 
- ok. 20 większych pieczarek
- jedna duża marchew lub dwie mniejsze
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- sól, pieprz biały
- 2 łyżeczki kurkumy
- pół torebki kuskusu, ugotowanego
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
- ok. 120 g drobno startego żółtego sera

Pieczarki umyć i obrać. Odciąć trzonki i drobno pokroić. Marchew obrać, umyć, zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Podsmażyć na oliwie, po kilku minutach dodać trzonki pieczarek. Dusić ok. 10 minut. Zdjąć z ognia, wymieszać z kuskusem, natką i połową startego sera, wystudzić.
Wydrążone pieczarki ułożyć środkiem do góry na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, piec 10 minut w temperaturze 175 stopni. Następnie odlać sok, który zbierze się w środku. Tak przygotowane pieczarki należy osuszyć, nadziać przygotowanym farszem, posypać serem. Piec ok. 10-12 minut w temperaturze 180 stopni.
Podawać natychmiast.


Smacznego!

czwartek, 26 lipca 2012

Moje pierwsze drożdzówki


Dawno mnie tutaj nie było. To był dość gorący okres, kiedy właściwie nie bardzo miałam kiedy wejść do kuchni. W tym czasie obroniłam dyplom na studiach, zmiennik w pracy poszedł na urlop, więc ciągnęłam dwutygodniowy maraton od rana do wieczora. 
Doba jest czasem za krótka. 
Kiedy znajdziemy chwilę, chodzimy z mężem na grzyby, oko pracuje, umysł się wycisza. Kurki chowają się w mchu, udając, że ich tam nie ma. Wszystko żyje swoim naturalnym rytmem.
W końcu dzień wolny. 


Myślałam o jagodziankach, od razu miałam przed oczami takie z serem. Znalazłam idealny przepis u Doroty.
Zacznijmy od tego, że nigdzie nie mogłam dostać jagód. Nie znam się na tym, kiedy jest na co sezon, ale wydawało mi się, że teraz powinny być.. Trudno. W trzecim z rzędu sklepie kupiłam borówki.


Nienawidziłam tego przepisu, zanim jeszcze skończyłam wyrabiać ciasto. Było tak twarde, że bolały mnie palce, choć jednocześnie cały czas kleiło się do rąk. Zrobiłam od razu z podwójnej porcji, a jak, w końcu te jagodzianki chodziły za mną już od paru dni. Teraz jednak klęłam pod nosem i zastanawiałam się, czy nie wyrzucić wszystkiego w cholerę i dać sobie spokój.. Dodałam już o połowę więcej mąki, niż kazano w przepisie, a ciągle miałam wrażenie, że mogę spokojnie dosypać jeszcze z kilogram. Z drugiej strony momentami ciasto nie chciało się już łączyć samo ze sobą, a jednak dalej kleiło się do wszystkiego wkoło. Czułam, że te drożdzówki będą kompletną porażką. W końcu ciasto zaczęło odstawać od miski. Podsypałam jeszcze odrobinę mąki i uklepałam coś, co nawet zdawało się przypominać kulę. Przykryłam ścierką i odstawiłam w kąt. Będzie, co ma być.


Minęło półtorej godziny. Ciasto urosło może o 1/4, straciłam nadzieję, że ruszy bardziej. Szkoda mi było go zmarnować, zaczęłam więc robić te nieszczęsne bułki. Wolałam nie ryzykować wałkowania ciasta. Odrywałam jego niewielkie porcje i rozpłaszczałam w dłoni. Miałam nadzieję, że po upchnięciu nadzienia uda się je jakoś zlepić.

I wtedy przestałam przeklinać to ciasto. Bułeczki lepiło się idealnie, wystarczyło rozłożyć nadzienie na środku, zlepić brzegi, posmarować jajkiem i ułożyć na zlepieniu. Potem posmarować jajkiem jeszcze z wierzchu i posypać dużą ilością kruszonki. 
A potem mnie poniosło. I ponieważ ciasta było dużo, zrobiłam nie tylko jagodzianki, ale też drożdżówki z czekoladą i porzeczkami, z serem i wiśniową konfiturą.. 
Kiedy wyciągałam z piekarnika pierwszą porcję i niepewnie macałam bułki, wiedziałam już, że będzie dobrze. I że jeszcze wrócę do tego przepisu. Choć nie wiem, czy będę umiała odtworzyć proporcje :) 


W związku z tym, że ciasto ostatecznie robione było na oko, po proporcje i przepis odsyłam do oryginału. Ja robiłam ciasto na świeżych drożdżach (tu znajdziecie bardzo dobrze opisane porady jak zrobić rozczyn). 
Choć podwoiłam ilość składników na ciasto, masy serowej wystarczyło na wszystkie bułki, więc można spokojnie przygotować jej mniej. Z podwójnej porcji wyszło mi 28 drożdżówek.Wszystkie były pyszne, na drugi dzień też :)



"Kiedy zmywasz naczynia, módl się. 
Dziękuj za to, że masz naczynia, które możesz pozmywać, bo to oznacza, 
że mogłaś podać na stół jedzenie, że kogoś nakarmiłaś, że się kimś troskliwie zajęłaś, 
ugotowałaś mu posiłek, nakryłaś do stołu. 
Pomyśl o milionach ludzi, którzy właśnie w tej chwili nie mają czego zmywać, 
ani czym nakarmić." 
[Paulo Coelho, "Czarownica z Portobello"]