Dziś zapraszam na ciasteczka, o których sama nie wiem, co myśleć. W smaku są rewelacyjne, ale konsystencja.. po zastosowaniu proporcji z przepisu (dorzuciłam tylko garść orzeszków ziemnych), pierwsza porcja ciastek w piekarniku rozlała się na całą blachę. Drugie czekały już na swoją kolej, pięknie udekorowane, ale nie było wyjścia - wróciły do miski, gdzie dodałam jeszcze ponad pół szklanki mąki zanim ciastka jako-tako trzymały formę. Pomimo tych przygód usłyszałam później "noo, takie ciastka to możesz piec.." ;) Przepis cytuję w oryginale, pochodzi stąd. Widziałam go też na wielu blogach więc może to po prostu mi coś nie wyszło? :)
Ciasteczka z m&m's
Składniki:
- 220 g masła
- 1 szklanka brązowego cukru
- pół szklanki cukru
- 2 jajka
- 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- 2 i 1/4 szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka soli
- ok. 400 g M&m's z orzechami
Masło utrzeć ze zwykłym i brązowym cukrem. Wbić jajka, dodać ekstrakt waniliowy, ucierać. Dodać mąkę, sól i sodę, całość zmiksować.* Dodać połowę orzeszków m&m's i wymieszać.
Z masy nakładać łyżką porcje wielkości orzecha włoskiego, lekko spłaszczać. Na wierzchu ułożyć resztę orzeszków. Piec ok. 10 minut w temperaturze 180 stopni. Po kilku minutach zdjąć z blachy i wystudzić na kratce.
Smacznego!
Majówka w Kazimierzu udana. Mieliśmy piękną pogodę, raz tylko padało, a pierwszego i trzeciego ciężko było znaleźć gdzieś przy rynku wolne miejsce w knajpie. Dobrze, że to wszystko blisko i droga nie była męcząca.. ;)
W podwórku była altanka idealna na śniadania i wieczorne grille.
A właściciele mieli cudnego kota.. nie jednego zresztą, ale ten był wątkowy :)
Nie ma to jak trochę się oderwać od codzienności..
Ah no i jeszcze na wyjeździe Mąż miał urodziny i w nieco spartańskich warunkach zrobiony na szybko z półproduktów tort trzeba było kroić plastikowym nożykiem.. ;) na szczęście całe przygotowania jakimś cudem udało się utrzymać w tajemnicy i niespodzianka się udała! :)
A Wy jak drogie Panie i Panowie? Odpoczęliście? :)
Jak z MMesami to coś dla mnie, bo małe dziewczynki lubią słodkości;-) Kotek ma piękne kolory;-)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł z tym tortem-niespodzianką :)
OdpowiedzUsuńWażne są chęci :) Fajnie, że niespodzianka się udała. I że mieliście taką majówkę.
OdpowiedzUsuńtakich ciastek jeszcze nie próbowałam a kuszą :) trzeba zrobić!
OdpowiedzUsuńCiasteczka wyglądają bardzo smacznie.
OdpowiedzUsuńChętnie bym połasowała.
Majówka w Kazimierzu na pewno udana,choć ja mam doświadczenia,że w takich okresach jest tam nieziemsko tłoczno.
Nie mialam majowki (minus zycia poza Polska). Zazdroszcze wszystkim tych kilku cieplych wiosennych dni, ktore mozna spedzic z rodzina (najlepiej na lonie natury).
OdpowiedzUsuńCiekawe ciasteczka :). Pan kot uroczy!
mnie też czasem ciastka robią takie psikusy i się rozlewają... ;) ale tak czy siak chętnie bym ich spróbowała!
OdpowiedzUsuń